Psychotyczne stany umysłu w zaburzeniach osobowości - Krakowska Szkoła Psychoterapii Psychoanalitycznej

 Kraków, ul. Śliska 16, lok. 2
Przejdź do treści
Katarzyna Lenda - Woźniak
Kilka uwag na temat psychotycznych stanów umysłu w zaburzeniach osobowości

"Już od samego początku, od chwili gdy życie surowo bierze nas w ryzy, powstaje w nas opór przeciwko bezwzględności i monotonii praw myślenia oraz przeciwko wymogom sprawdzianu rzeczywistości. Rozum staje się nieprzyjacielem” (Freud, 1933/2009).

Według Freuda istnieje coś takiego jak wrodzona nienawiść do myśli, wewnętrzna skłonność do psychozy obecna w każdym z nas.
Freud za kluczowy aspekt różnicujący nerwice od psychozy uznawał stosunek ego do rzeczywistości. Zdrowe ego podporządkowuje się temu co Freud nazywał „zasadą rzeczywistości” - wewnętrznej i zewnętrznej, którą ego poznaje poprzez zmysły, świadomość i myślenie. Pisał o tym tak: „jedną z cech różnicujących nerwice i psychozy jest to, że w nerwicach ego będąc zależne od rzeczywistości tłumi fragment id (życia popędowego), podczas gdy w psychozach to samo ego pozostaje na służbie id, odwraca się od jakiegoś fragmentu rzeczywistości”. (Freud 1933/2009)

Bion poszerzył myśli Freuda pisząc, że osobowość psychotyczna powstaje wskutek fragmentacji odnoszącej się do narzędzi poznawania rzeczywistości, innymi słowy kawałkowane i usuwane są zmysły, świadomość i myślenie. Żeby psychika ustanowiła funkcjonowanie psychotyczne istnieją dwa niezbędne warunki: bardzo niesprzyjające wrodzone dyspozycje i interakcje z niesprzyjającym otoczeniem.

Poniżej chciałabym się przyjrzeć dynamice destrukcyjnych sił w leczeniu pacjentów i możliwości bądź jej braku w integrowaniu psychotycznej części.
Pisząc o „psychotyczności" nie mam na myśli tylko wyraźnych psychiatrycznych symptomów: słyszenia głosów, halucynacji, urojeń, ale szerokie spektrum różnorodnych objawów, wszystkich o dużym obciążeniu i zaburzonej naturze.
N. Symington w swoim wykładzie „Psychoterapia pacjentów psychotycznych” zwraca uwagę, że: „uzależnienie od narkotyków, anoreksja, bulimia, psychopatia, schizofrenia czy choroba dwubiegunowa, te wszystkie zaburzenia dla psychoanalityka są psychotyczne”.

Dwudziestokilkuletni pacjent, pan A od początku hospitalizacji w Oddziale Leczenia Zaburzeń Osobowości wprawiał swoje otoczenie w stan poirytowania. Pytając po wiele razy o podstawowe sprawy, sprawiał wrażenie, jakby żadna myśl nie mogła się w nim na dłużej osadzić. Na sesje przychodził niedbale ubrany. Zdawał się nie dostrzegać, że ludzie reagują na niego ze zniecierpliwieniem, kiedy dopytywał wciąż o to samo, najczęściej o podstawowe zasady funkcjonowania oddziału. Można było powiedzieć, że w konkretny sposób prowokował do bardzo bezwzględnego potraktowania go zarówno przez pacjentów, jak i personel oddziału. W społeczności terapeutycznej szybko przyjął rolę kozła ofiarnego wzbudzając negatywne emocje w innych pacjentach, ale też wygodnie było im lokować wszystko co niezdarne, głupie i chore w panu A. Zastanawiałam się, jak to było  możliwe, że A posiadał wiele cennych umiejętności, był biegły w kilku  językach, podczas gdy nie potrafił opanować instrukcji używania pralki czy dyżurów w oddziale.
Z czasem stało się dla mnie jasne, że w oddziale odtwarzała się podstawowa, wczesna relacja jaką A miał od początku swojego życia z pierwotnymi obiektami: trudnego, autystycznego dziecka i poirytowanych, rozczarowanych rodziców, że dziecko nie jest takie jakie sobie wymarzyli.
 
A. Ferro pisze w swojej książce „Psychotherapy like a telling story", jak ważne jest stworzenie w gabinecie odpowiednich warunków do rozmawiania, które mogą polegać na wykreowaniu odpowiedniego języka do danego pacjenta, żeby nie dołączyć do wewnętrznego świata wrogich dziwnych  postaci. Myślałam o tym w ten sposób, że w początkowych sesjach byłam tego bliska, kiedy szybko automatycznie zabroniłam A napić się wody podczas sesji, biorąc ten gest za objaw arogancji i braku granic, a nie na bardzo wczesny odruch, kiedy dziecko uspokaja się pijąc z butelki/piersi.
Kiedy mogłam pacjenta zobaczyć inaczej, powstała bardziej bezpieczna przestrzeń do myślenia, w którą pacjent zaczął wnosić kawałki wspomnień ze swojego otoczenia, z tego co działo się w domu. To co się wyłaniało było przykre i wiązało się z bardzo wczesnym poczuciem odrzucenia i porzucenia przez najważniejsze osoby z jego życia. W pewnym momencie przyznał, że wyjechał na zagraniczne studia, żeby być jak najdalej od domu, chociaż to nie rozwiązywało jego problemów, bo rzeczywistość wewnętrzna pozostawała niezmieniona.
 
Uświadamianie sobie swojej historii przez pana A, składanie jej w całość sprawiało, że pacjent nie mógł dłużej utrzymać wizji rodziny z jaką przyszedł do terapii „że w zasadzie jest wszystko w porządku". Kiedy zaczynał rozumieć, jakie miejsce ma w świecie, jak bardzo jest nieadekwatny w relacjach z innymi ludźmi i jak wiele ma braków czuł, że to okropne, ale wtedy starał się zrobić wszystko, żeby przestać to widzieć, atakując swoje myślenie i narządy służące postrzeganiu rzeczywistości.
Można było zauważyć, kiedy pan A wykonywał ruch od myślenia do niemyślenia. Kiedy widział siebie popychanego i głupiego, nie mógł z tym wytrzymać i wtedy zaczynał z siebie robić głupka. Kiedy to robił, nie musiał tego widzieć, ale też takiego dokonywał wyboru. Im  więcej pacjent opowiadał w sesjach i dawał do siebie dostęp, tym bardziej prowokował społeczność do agresji wobec siebie poprzez zapominanie, zaniedbywanie licznych obowiązków, spóźnianie się na zebrania społeczności i inne zajęcia. Depresyjne uczucia stawały się trudne do zniesienia. Pan A skarżył się, że po sesjach płacze i trudno mu rano wstawać z łóżka. Wstydził się płakać w sesjach, mówił: „płakać to można było jak się miało 10 lat". Pan A próbował odsunąć te uczucia poprzez ideę szybkiego rozwoju. Zaczęła kiełkować w nim myśl, że gdyby tylko szybko osiągnął coś dużego, zrobił coś wielkiego, to pozyskałby zainteresowanie uznanie i miłość. Mówił, że powinien wyjechać do  Brukseli i zrobić karierę w Europarlamencie, ponieważ ma odpowiednie  umiejętności. Dawał do zrozumienia, że nie chce być przy ziemi, przy realności i przy tym co on ma z rodziną, tylko na dachu świata, ponad wszystkimi i wszystkim, zajmie się zarządzaniem Europą. On sam nie traktował poważnie psychozy i nie chciał nic wiedzieć o tym, że jest bardzo chory. Można było odczuć, że psychotyczna strona w pacjencie brała górę i skopywała zdrową stronę stojącą na ziemi, stronę bojąca się psychozy.
 
Neville  Symington w swojej książce „Pattern of madness" – wzorzec szaleństwa opisuje wielu pomieszanych, reaktywnych pacjentów, stale powtarzających te same błędy, którzy nie posiadają sprawczego ego i wewnętrznego poczucia kierowania sobą i swoim życiem, nie potrafią się bronić. Udowadnia, że wnętrze psychiczne tych osób wypełnione jest galaretą -  bezkształtną masą, za której powstanie odpowiadają trzy czynniki upłynniające: zachłanność, zawiść i zazdrość. Rozpuszczają one osobowość i czynią z niej galaretę, równocześnie rozpuszczając same siebie. Kiedy w terapii udaje się wyodrębnić i nazwać zawiść, czy kolejne destrukcyjne czynniki, daje to szansę na inne funkcjonowanie pacjenta, ponieważ poprzez nadanie nazwy tworzy się przepuszczalną barierę, która chroni resztę osobowości przed zalewem ze strony tego wrogiego kształtu.
Symington pisze, że długotrwały proces przeniesieniowo - przeciwprzeniesieniowy, w którym dochodzi do wyodrębnienia i nazwania przez terapeutę oraz uznania przez pacjenta swojej destrukcyjnej  strony, daje nadzieję na budowanie bardziej sprawczego ego. Nie można być w dalszym ciągu zawistnym, czy zazdrosnym, czy atakować myślenie w taki sam sposób, kiedy ten stan przestaje być nieświadomy. Możemy myśleć, że pacjent, który w procesie terapii uświadomił sobie i autentycznie poczuł w jakich momentach atakuje myślenie, nie może dłużej nie wiedzieć, może natomiast świadomie dokonywać takiego wyboru, aby pozostać w tym co znane, zwykle mocno ukonstytuowane przez wiele lat. Historia pana A budziła sporo współczucia, jednak wydawało się, że w tym momencie dokonywał wyboru, że nie będzie myślał, bo wraz z myśleniem szło duże cierpienie związane ze świadomością swoich braków, wad i poczuciem odrzucenia przez rodziców.
W artykule opierając się na klinicznym przykładzie biorę pod uwagę tylko pewien zawężony obszar wiedzy na temat psychotyczności u pacjentów z zaburzeniami osobowości. Jednak nie było moim zamiarem stworzenie bardziej wyczerpującego opisu, a jedynie pokazanie trudności jakie może napotkać terapeuta w leczeniu tak głęboko zaburzonych pacjentów.
 
L. Corvo pisząc o nieświadomości zwraca uwagę, na jej aspekt regulujący, który automatycznie utrzymuje równowagę, przez modyfikowanie świadomego rozumienia wewnętrznych i zewnętrznych rzeczywistości dostarczanych przez narządy zmysłów.
Nieświadomość jest „w posiadaniu prawdy i potępia świadome kłamstwa”. Jednak czasami przerażenie prawdą wyłaniającą się nieświadomej części psychiki jest tak duże, że ego nie jest w stanie jej przyjąć. Nieświadomość będzie więc działać w ścisłym powiązaniu do rozwoju ego.
 
BIBLIOGRAFIA
Bion W.(1953), Differentiation  of the psychotic from the non psychotic personalities W: Bion Second Thoughts
Corvo, O nieświadomości (z materiałów KSPP)
Freud, The loss of reality in neurosis and psychosis
O' Shaughessy, Niemyślenie w dziwacznym świecie w: Kliniczne wykłady na temat teorii Klein i Biona red. Robin Anderson Oficyna Ingenium W-wa 2012
Symington, Pattern of Madness. Karnac Books Ltd. London 2002.
Wróć do spisu treści