Wiązanie "K" - Krakowska Szkoła Psychoterapii Psychoanalitycznej

 Kraków, ul. Śliska 16, lok. 2
Przejdź do treści
Clinical Klein
Wiązanie "K" - Eric Brenman

Przykład: Rekonstrukcja akademicka.

Eric  Brenman opisał tę niezamężną kobietę – mającą dwadzieścia osiem lat,  córkę renomowanych pracowników naukowych – jako osobę, która szuka  pomocy w poradzeniu sobie ze swoim stanem samobójczej depresji,  bezradności i totalnej niezdolności do pracy:
Jej  rodzice utrzymywali żywe akademickie zainteresowanie psychoanalizą i  podobno „analizowali” pacjentkę „rozumowo” odkąd w ogóle pamięta…  Pacjentka miała historię, w której odnosiła akademickie sukcesy, po czym  rezygnowała w ostatnim momencie… Kilkukrotnie zmieniała kierunek  studiów i powtarzała ten wzorzec. Parokrotnie niemal wyszła za mąż, lecz  zrywała w ostatniej chwili. Potencjalne ścieżki kariery pacjentki były  odczuwane jako nie jej własne, tylko jako wybór jej rodziców.

Ta  historia przedstawia powracający wzorzec w targanym konfliktami życiu  pacjentki; pacjentka starała się uzyskać wolność od innych osób  (reprezentujących rodziców), którzy zaczynali ją otaczać. Nie będzie już  zaskoczeniem dla czytelnika, że ten wzorzec krótkiego zaangażowania, po  którym następuje jego szybkie przerwanie, powtórzył się też w analizie:
W  swojej rozpaczy pacjentka nawiązała chwiejną i intensywną więź ze mną,  ale stała się bardziej zdystansowana, gdy kryzys przestał być palący…  Była kimś, kto może się zaręczyć, ale nie wyjść za mąż… Od pierwszego  okresu w analizie, gdy zaczynałem interpretować to, co uznawałem za jej  uczucia, przerywała mi, analizowała sama siebie i demonstrowała mi, że  wie, że jej uczucia są irracjonalne i że musi nauczyć się, co jest  rozsądne i logiczne, aby żadne prawdziwe doświadczenie tego, co czuła,  nie mogło się rozwinąć.

Najwyraźniej  częścią jej życiowego wzorca było przejęte od rodziców „akademickie  zainteresowanie” własnymi uczuciami. To zainteresowanie przerywało  kontakt emocjonalny.
Trzeba  pamiętać, że na tym etapie życia pacjentki „rodzice” są nadal  wewnętrznymi rodzicami skonstruowanymi z jej doświadczeń i spostrzeżeń; i  że to jest amalgamat własnych osobowości rodziców, zniekształceń tych  osobowości przez pacjentkę poprzez jej własne użycie ich jako obiektów  zewnętrznych, na które można projektować, a także własnych reakcji  rodziców na bycie postrzeganym przez swoje dziecko w ten sposób*.
Kontakt z analitykiem jako kimś, kto może pomóc pacjentce w inny sposób zrozumieć jej uczucia, może ulec zniekształceniu:
Pacjentka  pierwsza „dochodziła do znaczenia”… Innymi słowy, tworzyła konstrukcje,  które miały pozwolić jej uniknąć prawdziwych uczuć i doświadczeń.

Analityk  stoi tu przed interesującym problemem. Jeśli wysuwa interpretacje, to  znajduje chętną pacjentkę, która jest w stanie energicznie iść razem z  nim, ale przez to unika zarówno jego, jak i swoich własnych uczuć.  Kontakt emocjonalny między pacjentką a analitykiem zostaje natychmiast  przerwany.
To  sugerowało, że być może w analizie pacjentka przeżywa na nowo styl  życia, w którym „edukatorzy” tworzą konstrukcje mające zapobiec  pojawieniu się uczuć.

Zatem  same interpretacje analityka mogą zostać tak przerobione, że stanowią  odgrywanie doświadczeń z dzieciństwa. Powtarza się tu przeszłe  doświadczenie z rodzicami – ale jest to doświadczenie, które pacjentka  przyjęła dla siebie, ponieważ oferuje jej skuteczną metodę unikania  emocjonalnego poruszenia. Stało się to czymś więcej niż tylko  powtarzaniem przeszłego doświadczenia; pozostaje teraz użytecznym  doświadczeniem, powtarzanym poprzez werbowanie odpowiednich postaci w  teraźniejszości i dla określonych celów, które są teraz istotne.  Psychoanalityk, niestety, oferuje siebie jako doskonałą osobę do  odgrywania sytuacji, która została zinternalizowana:
…obiekty  wewnętrzne, które są dalekie od tego, by pomagać jej poznać siebie i  jej prawowite miejsce, dezorientują ją pozorną życzliwością… To łączy  się z przeżywanym w przeniesieniu poczuciem, że jest „analizowana”  przeze mnie rozumowo.
Wewnętrznie  wygląda to tak, jakby pacjentka nieustannie mówiła do siebie: „To jest  sposób radzenia sobie z uczuciami: wysuwaj akademickie interpretacje  tych uczuć i wykluczaj je jako ‘irracjonalne’”. Następnie pacjentka  znajduje zewnętrzny obiekt, który zdaje się mówić rzeczy, które są  dostatecznie blisko tego wewnętrznego dialogu, by zyskała poczucie, że  ma swojego dokładnego zewnętrznego odpowiednika. To jest trudna sytuacja  dla analityka:
Pacjentka  zaprzątała mi myśli swoją „rozumową” analizą i odnosiłem wrażenie, że  według niej powinienem ją podziwiać i porzucić własne opinie…  Dostrzegłem, że dokonuję więcej interpretacji pozaprzeniesieniowych niż  zwykle, jednak wyglądało na to, że to jedyny sposób dotarcia do niej.  Nabrałem przekonania, że pacjentka przeżywa na nowo relację rodzic/małe  dziecko, co bardzo mocno komunikowało, że w żadnym razie nie możemy  wchodzić w interakcje z prawdziwymi uczuciami, ponieważ oboje jesteśmy  na to za słabi.

Analityk  próbuje nam pokazać, jak sam został uwikłany w wewnętrzny obiekt  pacjentki, ale musimy dostrzec, że za tą sytuacją kryje się poważny lęk.  Pacjentka zdaje się być przekonana, że ona i jej obiekt – zewnętrzny,  ale przypuszczalnie również obiekt wewnętrzny – są zbyt słabi, by radzić  sobie z uczuciami. Analityk jest zwerbowany do roli obrony ich obojga  przed czymś, z czym żadne z nich nie mogłoby sobie poradzić: siłą  uczucia. Nie ma zatem sensu wysuwanie interpretacji typu: „Postrzegasz  mnie jako swojego ojca”. To, co jest przenoszone z przeszłości, to nie  tylko ojciec, ani nie tylko obrona (identyfikacja projekcyjna), ani też  nie tylko relacja (córka pomagająca ojcu znieść niebezpieczne uczucia).  To, co jest przenoszone, to określony sposób używania obiektu, który  pełni funkcję właśnie teraz – funkcja jest wtedy spełniana. Pacjentka  wykorzystuje swój obiekt w specyficzny sposób i potrzebuje tego, by  obiekt przystał na jej sposób radzenia sobie z tą sytuacją. Środki są  zapożyczone z przeszłości, przypominają przeszłość, ale służą  teraźniejszości.
Pacjentka  sama się nauczyła, że jej rodzice chętnie współpracują z jej  obronnością; prawdopodobnie dlatego, że pasowała do ich własnej  obronności. Podobnie potrafiła znaleźć w analityku jego dostatecznie  akademicką część, z którą mogła się połączyć i zrekonstruować  rozbudowaną obronną aktywność dla ich obojga. W tym przypadku widzimy,  jak pacjentka nie tylko połączyła się z ciekawością i chęcią poznania u  analityka (wiązanie-„K”), ale też dokonała projekcji do analityka swojej  własnej ciekawości („minus K”). A dokonała projekcji dokładnie do jego  psychoanalitycznej funkcji tworzenia interpretacji i rekonstrukcji.  Lekcja tu jest taka, że taką projekcję należy naświetlić, a jej funkcja  dla pacjenta musi być wyraźnie dostrzeżona zarówno przez pacjenta, jak i  analityka, zanim będzie możliwe jakiekolwiek użyteczne rozumienie tego,  jak pacjent przyswoił ją sobie na bardzo wczesnym etapie życia i we  współpracy z uczynnymi obiektami, które również zyskały pomoc (obronną)  dzięki tego rodzaju projekcji.

---------------------------------------------------------------------------
*  Jak  sam Brenman skomentował to w osobistej komunikacji na temat tego  przypadku: „Gdy odnoszę się do rodziców, to odnoszę się do ‘wewnętrznych  rodziców’ – obrazu rodziców w umyśle pacjentki. Ten obraz może zbliżać  się do charakteru rzeczywistych rodziców, ale przeszedł takie  przeobrażenia, że w momencie, w którym rozgrywa się ten przykład, nie da  się odróżnić rzeczywistych rodziców od przeniesień, które zmieniają  obraz przeszłości poprzez różne dynamiczne interakcje – praca nad tym  odróżnieniem będzie wykonywana przez pacjentkę później, z pomocą  analizy” (Brenman, 1993).

Wróć do spisu treści