Zapomniane ciało - Krakowska Szkoła Psychoterapii Psychoanalitycznej

 Kraków, ul. Śliska 16, lok. 2
Przejdź do treści
Edyta Biernacka
Zapomniane ciało. Kobiece opracowanie traumy.
2011

Jest taki wiersz Sylwii Plath, w którym opisuje ona pewną przemianę postrzegania rzeczywistości. Oto jego fragmenty:
„Bez skazy, jak światło dnia, stałam patrząc
Na schylone karki koni, rozwiane grzywy.
Ogony unoszone na tle zielonej
Zasłony jaworów. Słońce zapalało
Wieżyczki białej kapliczki nad dachami,
Utrzymując konie, chmury, liście
W jednym miejscu (…)
Wtem drzazga wpadła mi w oko,
Okrywając je mrokiem. Wtedy ujrzałam
Mgliste kształty w gorącym deszczu;
Konie falujące na zmiennej zieleni,
Obce jak wielbłąd dwugarbny lub jednorożec
(…)
Ani łzy, ani łagodne przemycie
Oka nie mogą usunąć pyłku;
I tak tkwił przez cały tydzień.
Obnoszę swe wielkie pragnienie cielesne,
Ślepa na przyszłość i przeszłość.
Śnię, że jestem Edypem.
Pragnę być, czym byłam,
Zanim łóżko i zanim nóż,
Agrafa ozdobna i maść
Ujęły mnie w nawias;
Chcę koni płynących na wietrze,
Miejsca i czasu poza umysłem.”[1]

Myślę, że można rozumieć ten wiersz jako opis specyficznie kobiecego przeżycia lęku wobec własnej seksualności, doznawania jej jako czegoś dezintegrującego i zaburzającego. Ciało umieszcza nas w rzeczywistości, „ujmuje w nawias” bólu, pożądania, płci, śmiertelności. Jeśli nie można go zrozumieć, najsilniejsze staje się pragnienie powrotu do „miejsca i czasu poza umysłem”. Jak powiedziała jedna z moich pacjentek: „Nie mogę być kobietą. Dziewczynki dorastają, ale kobiety się starzeją”.

W swoim tekście o seksualności Phill Mollon pisał: „Seksualność budzi w istotach ludzkich strach, bowiem jej biologiczny imperatyw zagraża symbolicznej naturze naszego świata społeczno - kulturowego oraz naszej osobowej tożsamości”. I dalej: „Porządek symboliczny polega na oddzieleniu się od fantazjowanej fuzji z matką. Seks, dla odmiany, daje obietnicę połączenia z ciałem drugiej osoby, co z założenia umieszcza go poza dyskursem symbolicznym. Sprawia to, że seks staje się maksymalnie pociągający, a jednocześnie potencjalnie przerażający, gdyż oznacza śmierć i utratę symbolicznego self. (…) Sądzę, że seksualność przejmuje w ten sposób wszystko, co zostało wyrzucone poza obszar języka – wszystko, o czym w dzieciństwie nie można było mówić, wszelkie przeżycia uznane za głupie i niewłaściwe – i tka z tego materiału swoje fantazje i pożądania. Seksualność przypomina „pępek” marzenia sennego, o którym pisał Freud –  stanowi dziurę w tkaninie symbolicznej; kusi, uwodzi i gromadzi to, co zostało odrzucone i wypchnięte poza nawias symbolicznego self.”[2]

Seksualizacji mogłoby więc ulegać wszystko, czego nie udało się nazwać. To nie jest oczywiście nowa myśl, że seksualizacji ulegają doświadczenia traumatyczne. Powtarzałam to wielokrotnie, tak samo jak zdania typu: „sen jest królewską drogą do nieświadomości”, albo „superego jest dziedzicem okresu edypalnego”. Myślę, że istotne jest to, że to pacjentki – kobiety. To charakterystyczne dla kobiet, że całe ich ciało łatwo staje się obiektem, używanym do rozwiązania rozmaitych rozwojowych trudności.[3] W kontakcie z tymi pacjentkami powoduje to poczucie całkowitego owładnięcia ich przez własne ciała.      

W swoim artykule zajmę się specyficznie kobiecymi trudnościami w zintegrowaniu obrazu siebie jako istoty seksualnej. Spróbuję przyjrzeć się skutkom przeżycia traumy i sposobowi, w jaki może naznaczać ona doświadczenie swojego ciała. Postaram się także opisać i zilustrować za pomocą materiału klinicznego specyficzne rozwiązanie tych dylematów, które nazwałam idealizacją pasywności. Opiszę, jak identyfikacja z biernym, obojętnym obiektem prowadzi do unieważnienia doświadczenia obiektu.

Kobieca seksualność
W jednym z najbardziej wnikliwych, spośród znanych mi, tekstów na temat kobiecej seksualności Doris Bernstein pisze: „Dziewczynka nie posiada prostego dostępu do swoich genitaliów…) Nie może ich zobaczyć, tak jak zobaczyć można genitalia chłopca. Fakt ten stwarza niezmierną trudność w formułowaniu mentalnej reprezentacji części ciała, z której pochodzi najbardziej intensywne fizyczne pobudzenie. (…) Dodatkowo, oprócz trudności wizualnej pojawia się trudność w dostępności genitaliów dla dotyku, dziewczynka nie jest bowiem w stanie ich dotykać w nie-seksualny sposób, tak jak czyni to chłopiec. Stąd też dziewczynka nie nabywa dotykowej, sensorycznej wiedzy o swoim ciele, która nie byłaby powiązana w jakiś sposób, czy to w fantazji czy w realności, z czymś, co jest zabronione. Co więcej, kiedykolwiek dziewczynka dotyka swoich genitaliów, to doznania przenoszą się na inne części ciała, gdziekolwiek się dotyka, pobudza to inną część ciała. (…) To rozprzestrzenianie się pobudzenia prowadzi do (…) lęku przed rozpadem. Rozwój wymaga by dziecko mogło zdefiniować oraz mieć poczucie jasności własnego ciała jak i świata. Dotykanie, patrzenie, kontrolowanie, manipulowanie oraz nazywanie (…) to zestaw, dzięki któremu dzieci konstruują mentalne reprezentacje swoich ciał, zewnętrznego świata oraz ustanawiają swoją władzę i kontrolę nad sobą, innymi ludźmi oraz przedmiotami. Jeśli faktycznie tak jest, że ego u swych podstaw jest cielesnym ego, które jest nieodzownym łącznikiem ze światem zewnętrznym, to rozproszone doświadczanie genitaliów kobiecych musi posiadać znaczący wpływ na jego rozwój. (…) Język oraz wyobraźnia są niezbędne, by kobiety mogły zbudować świat symboli, nad którym mogą zapanować i którym mogą kierować.”[4]

W analizie „Trzech esejów” Freuda Griselda Pollock pisze, że dla każdego dziecka, niezależnie od płci, podstawowe doświadczenie popędowe, to doświadczenie aktywności.[5]  Każde niemowlę ssie, oddycha, wydala i czerpie radość z poruszania się. Także z tekstu Bernstein wynika, że ogromnie istotna jest możliwość bycia aktywną wobec swojego ciała - „dotykanie, patrzenie, kontrolowanie, manipulowanie oraz nazywanie”. Jeśli doświadczenie własnej aktywności może zostać dobrze ugruntowane, jest pomocą w okresie dojrzewania, kiedy dziewczęce ciało staje się źródłem niepokoju i niepewności.

W książce „Under the Skin” Alessandra Lemma opisuje inne doświadczenie, które pomaga przezwyciężać dziewczynce lęk przed własnym ciałem. Nazywa je doznaniem „bycia upragnioną”,[6] przez matkę. „(…) uważam to za życiowo rozwojowe, aby mieć doświadczenie bycia zdolnym do wzbudzania w innym – obiekcie pragnienia, rozpoznania niezbędności self dla innego, jako dowodu, że self może być upragnione.”[7]  I dalej: „Dotykamy tu centralnego paradoksu: nie możemy zaspokoić pragnienia matki, ale nosimy w sobie ślad jej pragnienia (lub braku pragnienia) w swoim ciele. Od początku do końca życie jest doświadczeniem bycia upragnionym przez innych. Łagodzi to ciosy zadane naszej omnipotencji. Daje wytchnienie od - inaczej bezlitosnej - konfrontacji z naszymi brakami. Zastępujemy utraconą, wczesną omnipotencję poprzez odtwarzanie jej w chwili, w której czujemy się upragnieni, kiedy czujemy się sami idealni dla drugiego, bo nas tak bardzo pragnie.”[8]

Trauma w kobiecym ciele
Wynikałoby z tego, że jeśli dziewczynce zdarzy się trauma, to zdarzy się ona osobie, która z powodu samej swojej natury ma ogromną trudność w zdefiniowaniu i zintegrowaniu obrazu ciała. Strategia poradzenia sobie z tym doświadczeniem musi być zatem dość skomplikowana. Można powiedzieć, że dla dziewczynki, przeżywającej swoje ciało w rozproszony i niejasny sposób, doznanie traumy może stać się najsilniejszym, a na pewno najsilniej organizującym doświadczeniem, jedynym dostępnym rodzajem poczucia tożsamości.

Często spotykałam się z rozwiązaniem, w którym pacjentki odtwarzały swoje urazy, wchodząc w rodzaj sado-masochistycznych rozegrań. Poszukiwanie ekscytacji stawało się główną obroną przed bólem i nabierało w końcu cech uzależnienia, z którym często nie można było konkurować,[9]. Jednak teraz myślę, że może źle rozumiałam niektóre z tych pacjentek. Być może to, co brałam za poszukiwanie ekscytacji miało zupełnie inne znaczenie. Być może naznaczało ich przeżywanie siebie, a w szczególności przeżywanie swojej seksualności, w inny, głębszy sposób.

Myślę, że trauma odbiera możliwość przeżycia bycia upragnioną. Dziecko czuje, że jego ciało nie daje radości ani jemu samemu, ani nikomu innemu. Może czuć, że jego ciało budzi w innych lęk, wrogość lub obojętność. W relacji naznaczonej traumą matka i dziecko nie mogą mieć zmysłowej przyjemności płynącej z wzajemnego kontaktu. Zniszczone zostają możliwości złagodzenia wstydu, bólu i poczucia winy, związanych z własnym ciałem.

Bibliografia:
D. Bernstein, „Female Genital Anxieties, Conflicts and Typical Mastery Modes”, IJP (1990) 71:151-165, tłum. J. Mądry.
F. De Massi, “The Sadomasochistic Perversion”, Karnac, 2003.
A. Lemma, „Under the Skin”, Routledge, 2010.
P. Mollon, „The inherent shame of sexuality”, (w:) “Shame and Sexuality”, Routledge, 2008, tłum. L. Kalita
D. Pines, “A Woman’s Unconsious Use of Her Body”, Routledge, 2010.
G.Pollock, „”The Visual poetica of shame: a feminist Reading of Freud’s Three Essays on the Theory of Sexuality (w:) “Shame and Sexuality’, tłum. L. Kalita.
E. Welldon, „Matka, madonna, dziwka”, Ingenium, 2010.

-------------------------------------------------------------------------
[1] S. Plath, “Źdźbło w oku”, (w:) „Liryki najpiękniejsze”, Algo 2008, s.7-8, tłum. T. Truszkowska.
[2] P. Mollon, „The inherent shame of sexuality”, (w:) “Shame and Sexuality”, Routledge, 2008, s.23, 32, tłum. L. Kalita
[3]  Por. E. Welldon, „Kobieca perwersja seksualna” (w:) „Matka, madonna, dziwka”, Ingenium, 2010.
[4] D. Bernstein, „Female Genital Anxieties, Conflicts and Typical Mastery Modes”, IJP (1990) 71:151-165, s. 153, tłum. J. Mądry.
[5] G.Pollock, „”The Visual poetica of shame: a feminist Reading of Freud’s Three Essays on the Theory of Sexuality (w:) “Shame and Sexuality’, s. 124, tłum. L. Kalita.
[6] Lemma  używa słowa „desire”; zdecydowałam się przetłumaczyć je jako  pragnienie, bo to pojęcie zawiera w sobie obecne w angielskim słowie  aspekty znaczeniowe „wish” i „longing”, czego nie oddaje polskie słowo  „pożądanie”
[7] A.  Lemma, „Under the Skin”, Routledge, 2010, s. 26.  Autorka zwraca tu  uwagę na inny wymiar wczesnej relacji niż zdolność do kontenerowania.  Chodzi o brak aktywnego pragnienia. Anne Alvarez pisze, że matka w  procesie rozwoju musi „przywoływać” swoje dziecko (por. A. Alvarez,  „Live Company”, Routledge 1992, rozdz.5).  To daje dziecku opisywane  przez Lemmę doświadczenie bycia obiektem czyjegoś pragnienia.
[8] Ibidem, s. 29.
[9] Takie  rozwiązania opisuje na przykład Franco de Massi w książce „The  Sadomasochistic Perversion” w rozdziale: „Infantile Trauma and  Perversion”.
Wróć do spisu treści