Władysław Banaś
Psychoterapia psychoanalityczna młodej kobiety. List gończy czy poszukiwanie dowodu tożsamości.
2009
W swoim ostatnim artykule [W. Banaś, 2007] zaproponowałem ideę „stowarzyszenia reparacyjnego”, takiego rozumienia psychoterapii psychoanalitycznej, w którym rozwój wewnętrznego świata pacjenta jest sprzężony z rozwojem wewnętrznego świata terapeuty. W świetle bliskich mi idei Antonino Ferro [2006] próbowałem przybliżyć i opisać żmudne, mozolne i często pogrążone w uczuciu dezorientacji wzajemne uczenie się reparacji, jakie zachodzi pomiędzy pacjentem a terapeutą. Od czasu napisania tego artykułu u autorów rozwijających wywodzące się z nurtu postbionowskiego koncepcje emocjonalnego myślenia, znalazłem potwierdzenie i rozwinięcie tych idei [Rafael López – Corvo 2006, James S. Grotstein 2007, Tomas H. Ogden 1999, Antonino Ferro 2002].
James Grotstein przywołuje Wilfreda Biona [James S. Grotstein, 2007]: „Moim zdaniem, aby powstała trafna interpretacja, analityk musi przejść przez fazę prześladowania. Jestem bardziej zadowolony ze swojej pracy wtedy, gdy czuję, że przeszedłem przez to emocjonalne doświadczenie, niż wtedy, gdy sesja była przyjemna. Umacniają mnie w tym przekonaniu doświadczenia z analizą pacjentów psychotycznych i borderline. Nie sądzę, by taki pacjent kiedykolwiek zaakceptował interpretację, bez względu na to jak bardzo trafną, jeśli nie będzie czuł, że analityk przeszedł przez kryzys emocjonalny w trakcie jej formułowania”. Komentując tę wypowiedź Grotstein pisze, że psychoterapeuta musi stać się afektem pacjenta i ten afekt przezwyciężyć śniąc go. Musi go doświadczyć, a następnie wykroczyć poza niego. W tekście Donalda Meltzera „Psychoanaliza jako ludzka aktywność” [D. Meltzer, 1967] znalazłem przekonywujący opis warunków, przy spełnieniu których ten proces „wykraczania poza afekty pacjenta” staje się bardziej prawdopodobny. „Kondycja analityka opiera się na codziennym, cotygodniowym, rocznym schemacie jego aktywności, które są nakierowane na to, by bezpośrednio wesprzeć jakość i poziom jego pracy. Chciałbym nazwać niektóre z obszarów, które wymagają nieustannej modulacji. Są to na przykład: tygodniowa liczba godzin pracy z pacjentami, ilość pieniędzy, które zarabia, ilość głęboko zaburzonych pacjentów, czas, który analityk poświęca na odpoczynek pomiędzy pacjentami, ilość sporządzanych notatek i czas, który analityk poświęca na ich czytanie. Dalsza edukacja, ilość czytanej literatury, czas poświęcany na pisanie własnych artykułów. W końcu ilość czasu w trakcie roku poświęcona na wakacje.
Ta lista oczywiście mogłaby zostać poszerzona. Dla każdej z rzeczy w podtrzymującej strukturze, analityk musi znaleźć swego rodzaju równowagę, będąc przygotowanym na jej zmianę, jeśli tego wymaga sytuacja i przeciwstawiać się takim zmianom, w przypadku zewnętrznych nacisków”.
Szczególnie kreatywne dla rozwoju mojego rozumienia idei stowarzyszenia reparacyjnego wydają mi się myśli Thomasa Ogdena [1999]. Ogden opisuje, że jako analitycy w mniej lub bardziej świadomy sposób pozostajemy nieświadomościowo wrażliwi i otwarci na możliwość wykorzystania nas przez pacjentów do odegrania różnych ról w ich nieświadomościowym życiu. Nieświadomościowa wrażliwość tego typu polega na częściowej rezygnacji z własnej, niezależnej indywidualności na rzecz trzeciego podmiotu, który nie jest ani analitykiem, ani pacjentem, tylko trzecią subiektywnością, stworzoną nieświadomościowo przez analityczną parę.
Zdaniem Ogdena konsekwentnie ofiarowywać się pacjentowi w ten sposób nie jest łatwym zadaniem. Stanowi to emocjonalnie wyczerpujące przedsięwzięcie, w którym analityk i pacjent do pewnego stopnia wzajemnie się w sobie zatracają, tracąc swoją zdolność do myślenia i tworzenia doświadczeń emocjonalnych jako odrębne osoby. Dla Ogdena odczucie żywotności i martwoty danego momentu godziny analitycznej, odczucie żywotności i martwoty sytuacji przeniesieniowo - przeciwprzeniesieniowej jest nie tylko najważniejszym miernikiem rozwoju procesu analitycznego, jest właśnie wyznacznikiem owej nieświadomościowej wrażliwości. A więc w konsekwencji: „Idea, że analiza ponad wszystko musi być ciekawa i interesująca, jest dla mnie zarówno oczywistą jak i rewolucyjną koncepcją.” [T. Ogden, 1999]. Podobne myśli znajdujemy u Donalda Meltzera [2002].
Ogden rozumie analizę jako proces, w którym martwota pacjenta zostaje zamieniona z rzeczy samej w sobie niemożliwej do pomyślenia [faktu doświadczonego zarówno przez pacjenta i terapeutę, jako niewerbalnie symbolizowanego odczucia martwoty psychoterapii] w żywe, werbalnie usymbolizowane doświadczenie kontaktu pomiędzy pacjentem a terapeutą. Zostaje stworzona intersubiektywna, analityczna przestrzeń, w której doświadczenie martwoty może być odczute, spostrzegane i doświadczane, i o którym pacjent i analityk mogą rozmawiać.
Martwota stała się uczuciem w przeciwieństwie do faktu. Owo dyskutowalne odczucie, to dla Ogdena intersubiektywny, analityczny trzeci podmiot. Analityk i pacjent nieustannie, poprzez nieświadomościowe wymiany wzajemnie siebie stwarzają poprzez akt tworzenia analitycznego trzeciego. To sytuacja przeniesieniowo – przeciwprzeniesieniowa, a nie tylko sytuacja przeniesieniowa stwarza matrycę, w której w sytuacji analitycznej tworzone są nowe znaczenia. Pacjent jest zaangażowany w proces tworzenia powtórnej narracji swojego życia, nie w znaczeniu opowiedzenia go powtórnie, ale w znaczeniu przewartościowania przeszłości w kontekście nowych, intersubiektywnych doświadczeń, które wydarzyły się w sytuacjach przeniesieniowo – przeciwprzeniesieniowych. Pacjent tworzy nowe narracje, które zawierają spójną formę przeszłych i aktualnych doświadczeń, zakorzenioną w mniej bojaźliwej, mniej nastawionej na oszukiwanie samego siebie reprezentacji własnej osoby [Rafael López – Corvo, 2006].
Na końcu procesu leczenia analityk i pacjent odzyskują swoje umysły, lecz te odzyskane umysły w niczym nie przypominają umysłów osób, które rozpoczynały doświadczenie analityczne. Te osoby już nie istnieją. Pacjent i analityk, którzy odzyskali swoje niezależne indywidualności, w znaczący sposób stają się nowymi psychologicznymi jednościami, które zostały zmienione i stworzone przez swoje doświadczenie trzeciego analitycznego podmiotu.
Elementem techniki analitycznej, wszechobecnym w trakcie procesu analitycznego, jest użycie przez analityka jego zwykłych, nienarzucających się codziennych myśli, uczuć, fantazji, pobudzeń, marzeń w procesie próby zrozumienia intersubiektywnej matrycy wytworzonych przez pacjenta i psychoanalityka znaczeń, konstytuujących sytuację przeniesieniowo - przeciwprzeniesieniową. Wyłaniające się z takiej pracy poczucie zrozumienia posiada jakość nieoczekiwanego zaskoczenia, zawiera w sobie odczucie dezintegrującego odkrycia. [T. Ogden, 1992]
Reverie analityka i pacjenta pozostaje poza słowami konstytuującymi analityczny dialog. Rodzący się ruch pomiędzy marzeniem sennym a reverie, pomiędzy reverie a interpretacją, pomiędzy interpretacją a doświadczeniem analitycznego trzeciego są dla Ogdena sercem tego, co jest unikalne dla odczucia ożywienia procesu terapeutycznego. Ważnym warunkiem uruchomienia tego rodzaju przepływu, bez względu na to jak pilna wydaje się bieżąca sytuacja kliniczna jest to, aby para analityczna [przynajmniej do pewnego stopnia] zachowywała poczucie, że ma „czas do zmarnowania”, że nie musi cały czas mierzyć wartości każdej sesji, każdego tygodnia czy każdego miesiąca wspólnej pracy.
Symbolizacja zazwyczaj rozwija się w warunkach niewymuszenia i cierpliwości. Wymuszona symbolizacja zawsze jest łatwo rozpoznawalna przez swoją intelektualną, formalną, spekulatywną jakość. Co istotne, od strony terapeuty, rozwój kontaktu emocjonalnego w parze analitycznej nie polega na „odkrywaniu” wcześniej ukrytych uczuć w stosunku do pacjenta. Równie mylące byłoby redukowanie tego rozwoju do procesu, w którym pacjent pomaga przepracowywać terapeucie jego nierozwiązane, nieświadomościowe konflikty względem niego [proces, który zdaniem Ogdena, Searls opisywał jako proces leczenia terapeuty przez pacjenta, tak zwane przepracowywanie przeciwprzeniesienia].
Ogden wyobraża sobie raczej doświadczenie reverie, wytwarzane w godzinie analitycznej, jako będące odbiciem nieświadomościowego, intersubiektywnego procesu, w którym aspekty wewnętrznego świata terapeuty są przepracowywane w specyficzny sposób. Sposób ten jest unikalnie definiowany przez szczególne, nieświadomościowe konstrukcje wytwarzane przez analityczną parę. Rozwój procesu analitycznego można sobie wyobrazić jako tworzenie nowych, nieświadomościowych, intersubiektywnych wydarzeń, które nigdy wcześniej nie istniały w życiu emocjonalnym zarówno analityka jak i pacjenta. Emocjonalny rozwój kontaktu może nastąpić tylko w matrycy nieświadomościowego, intersubiektywnego związku z pacjentem.
Bibliografia
Rafael López – Corvo, Wild Thoughts Searching for a Thinker, Karnac Book Ltd, 2006
Antonino Ferro, Seeds of Illness, Seeds of Recovery, Brunner – Routledge, 2002
James S. Grotstein, A Beam of Intense Darkness, Karnac Books Ltd, 2007
Franco De Masi, Herbert Rosenfeld at Work, Karnac Books Ltd, 2001
Donald Meltzer, The Psychoanalytical Process, Clunie Press,1967
Donald Meltzer, Psychoanalytic Work with Children and Adults, Karnac Books, 2002
Thomas H. Ogden, Reverie and Interpretation, Karnac Books Ltd, 1999
Thomas H. Ogden, Comments on Transference and Countertransference in the Initial Analytic Meeting, Psychoanalytic Inquiry, 1992, 12
Herbert Rosenfeld, Notes on the Psychopathology and Psychoanalytic Treatment of Some Borderline Patients, International Journal of Psychoanalysis, 1978, 59
Neville Symington, Becoming a Person Through Psychoanalysis, Karnac Books Ltd, 2007
Władysław Banaś, Niektóre warunki powodzenia procesu reparacji, Konferencja Oddziału Leczenia Zaburzeń Osobowości Szpitala Specjalistycznego im. J. Babińskiego w Krakowie, 2007.